wtorek, 17 września 2013

Rozdział 4

Anna POV

- witaj piękna - powiedział brunet


Czy ja na prawdę śnie? czy rzeczywiście Justin kurwa Bieber do mnie rozmawia ?

- yyyy, część powiedziałam od niechcenia

Mówcie co chcecie ale na prawdę nie mam ochoty z nim gadać teraz ani później dla mnie nie istnieje.

- wpadniesz dzisiaj do mnie na imprezę ?
 Zapytał ukazując tym samym ten swój zniewalający dech w piersiach uśmiech, powstrzymałam się od odwzajemnienia uśmiechu, on był na prawdę zaraźliwy.


Postanowiłam w końcu mu wygarnąć i powiedzieć żeby się odczepił.

- haha Justin poważnie?
 ty mnie Anne zapraszasz do siebie na imprezę, tą paskudną grubaskę którą wyśmiewałeś na każdym roku, i po co w ogóle zawracasz mój jak i swój czas. Nie mam ochoty mieć z tobą nic wspólnego dla mnie nie istniejesz - powiedziałam 


 Justin stał jak słup przez jakiś czas przyglądając mi się i przeczesując włosy,
wiedziałam że go tym zaskoczyłam lecz ie spodziewałam się takiego wybuchu.


- słuchaj suko, do mnie się tak nie odzywa, mam wszystko i wszystkich, mnie się nie odmawia. zrobił chwilę przerwy w swojej wypowiedzi i dokończył

- tak masz rację na zawsze pozostaniesz tłustą obleśną suką
  wykrzyczał na cały korytarz tak aby wszyscy słyszeli.

 Moje policzki zrobiły się czerwone od nadmiaru emocji, jakie we mnie buzowały, starałam się nie dać po sobie poznać że mnie to ruszyło, co w rzeczywistości było prawdą , zabolało i to bardzo zabolały jego słowa, chodź wiedziałam że już nie jestem gruba, to i tak na zawsze zostanie w mojej głowie.


Justin zauważył moją rozpaloną twarz, wiedział ze wygrał tą wymianę słów.

 Na jego twarzy pokazał się ten bezczelny triumfalny uśmieszek. 
Nie chciałam wchodzić z nim już  w żadną dyskusję, chciałam odejść od niego jak najdalej, lecz mi to uniemożliwił chwytając mnie tym samym za ramie, jednocześnie na moim ciele pokazała się gęsia skórka.

-  gdzie się wybierasz, znowu idziesz popłakać do łazienki, albo znowu chcesz się zabić ? - wykrzyczał tak jak by to było czymś normalnym


 Jego słowa były przepełnione jadem, nie wytrzymałam tego dłużej, patrzyłam na niego z żalem nienawiścią i pogardą, w tamtym momencie nie kontrolowałam się, po moim policzku spadła pojedyncza łza, która zauważył. 

W pewnym momencie miałam wrażenie że żałował swoim słów, jego oczy były tak jak by jaśniejsze i szerzej otwarte,  poluźnił uścisk na moim ramieniu, nie czekając chwili dłużej uderzyłam z wielką siła w jego twarz ( czyt, piękną twarz), wiedziałam  że chociaż trochę go to zabolało, z szokiem wymalowanym na twarzy nic się nie odezwał, a ja w między czasie odeszłam od niego i poszłam na lekcje.

- Niech ten dzień się już skończy - prosiłam w myślach



Justin POV 

-  stary co to kurwa było - krzyczeli jednocześnie Ryan i Chaz

-  nie wiem, sam jestem w szoku , w życiu żadna laska mi nie przywaliła 
 powiedziałem na tyle głośno że chłopaki usłyszeli, na co skinęli głowami.

-  coś czuję stary że przegrasz zakład, ona jest nie do zdobycia- wydukał Chaz


W tym momencie byłem wkurwiony do granic możliwości z całej siły przywarłem go do ściany, na co jęknął z bólu.


-  słuchaj stary,- tu zrobiłem przerwę, po czym dokończyłem

 -  ostatni raz tak do mnie mówisz, ona będzie ze mną czy ci się to podoba czy nie. - powiedziałem, po czym puściłem chłopaka.

Odwróciłem się na piecie i wyszedłem ze szkoły cały wkurwiony

Poszedłem do domu, na dziś koniec lekcji.
Wyszedłem ze szkoły przeklinając się w duchu jak ja  mogłem jej tak powiedzieć, ona na to nie zasłużyła, po tym jak zobaczyłem jej łzę spływającą po policzku, coś we mnie pękło, dotarło do mnie że jestem debilem i idiotą

- Justin ty idioto - krzyczała moja podświadomość


  Wiedziałem że to co jej powiedziałem ja zabolało, można to było wyczytać z jej pięknych zielonych oczu, najgorsze w tym było to że tryskały z nich iskry żalu i nienawiści.
Wielką głupotą było to co jej powiedziałem , nawet tak o niej nie myślę, mam tylko nadzieję że mimo wszystko pojawi się na imprezie i będę miał okazję jakoś sprostować moje zachowanie.




Anna POV


W drodze powrotnej, Kelsey cały czas gratulowała mi tego jak spoliczkowałam wielkiego boga Justina Biebera.


- wiem jestem inna, ale proszę cię przestań już o nim gadać, mam go dosyć i całego dzisiejszego dnia.

-  wiem kochanie wiem, jutro jest piątek mam nadzieję że jednak się pokażesz na tej imprezie Justina chociażby po to żeby mu zrobić na złość.


-  wiesz nie wiem jeszcze się nad tym zastanowię

  odpowiedziałam po czym pomachałam jeszcze blondynce na do widzenia wchodząc równocześnie do domu.


-  cześć mamo już jestem - powiedziałam z dość udawanym uśmiechem

-  cześć kochanie obiad masz naszykowany zjedz sobie, ja z tatą jedziemy na zakupy zaopiekujesz się swoim bratem ? zapytała
-  jasne że tak, tylko kupcie coś dobrego dla nas
 pokazałam ręką na mojego brata i na mnie 


Rodzicielka się  uśmiechnęła i tylko pokiwała głową.

-  a i Anna jak wrócimy musimy ci coś powiedzieć,  - dodała

-  ok - byłam zdziwiona, ale poczekam na to co mają mi do powiedzenia 

Po upływie jakiś 15 minutach, rodziców już nie było a ja zabrałam się za jedzenie, jadłam i patrzyłam n mojego braka siedzącego przed tv i oglądającego bajki.



Nagle z transu wyrwał mnie mój telefon , informując mnie tym samym że dostałam wiadomość.

Odblokowałam swojego Iphona i odczytałam Smsa

OD: Nieznany

 Kochanie mam nadzieję że się jednak zjawisz na imprezie, nie będziesz żałować


JB

Czytałam tego smsa kilka razy, jak on śmie w ogóle po tym wszystkim jeszcze do mnie pisać i udawać że  nic się ie stało, zabiję osobę która, podała mu mój numer.



DO : Frajer


uhhh niech się zastanowię, dla ciebie wszystko palancie :)


Tak pójdę na tą imprezę, i się będę bawiła z chłopakami i zobaczymy jak Justin zareaguje.

Cieszyłam się z faktu że już nic nie odpisał.
Po tych smsach, odłożyłam telefon do kieszeni i udałam się na górę do pokoju, żeby poszukać jakieś seksownej sukienki na imprezę.


-  Matty kochanie ja będę u siebie w pokoju, jak będziesz czegoś potrzebował to zawołaj dobrze? -  zapytałam mojego kochanego braciszka


-  dobrze Ann - krzyknął chłopczyk 


Gdy weszłam do pokoju otworzyłam szafę i wyrzuciłam wszystkie swoje ciuchy, nie chciałam ubierać byle czego chciałam wyglądać na prawdę seksownie.



Chyba wiecie o jak bardzo seksownie mi chodzi


-  nic, nic ta też nie dobra ta za skromna- w kółko mówiłam do siebie

-  nic nie znajdę nie mam aż takich wyzywających sukienek 
 Zrezygnowana odchodziłam od szafy, aż nagle mnie olśniło.

-  prezent urodzinowy od Molly- tak tak ta sukienka będzie idealna.


 Z triumfalnym uśmieszkiem wyciągnęłam z górnej półki czerwoną obcisła sukienkę.

Nie miałam zamiaru jej nigdy ubierać ani nawet brać od Molly, kupiła ją żeby jak to nazwała:

Udowodnić mi że facetom na mój widok stanie: - wiem wiem, tak własnie mówi moja kochana kuzynka.

 Dziś jest ten moment, przymierzyłam ją i doszłam do wniosku że na prawdę jestem seksowna  ale nie chcę żeby facetom stawały namioty, chodź w głębi duszy chciała bym popatrzeć i się  z nich ponabijać, jak oni kiedyś ze mnie.



 Lecz wrócimy do kiecki idealna czerwona do połowy ud, pod biustem odcinana, podkreślająca tym samy mój duży biust.


-  ha idealnie Anna, jutro pokażesz kto tu jest seksowny - uśmiech nie schodził mi z ust


 Nie, nie popadłam w samozachwyt czasem po prostu tak mam .


Po skończonych czynnościach zeszłam na dół, gdzie siedzieli już moi rodzice 



-  o już jesteście powiedziałam z uśmiechem 

-  tak kochanie jesteśmy musimy ci coś powiedzieć- powiedział tata z dość srogą miną


-  no mówicie bo zaczynam się bać - wydukałam z przerażenia na prawdę nie lubiłam takich      momentów

-  musimy jechać do twojej ciotki na dwa tygodnie bo zachorowała - powiedzieli 

-  aha, a ... 

-  tak twojego brata też zabieramy jest za młody, ja wraz z tatą wzięliśmy sobie urlop na żądane.
-  ok rozumie a jak ciocia to coś poważnego ?

-  tak prawdopodobnie tak , słuchaj Anna będziemy cie informować, także się nie bój zaproś koleżanki do siebie żebyś nie była sama, pieniądze ci zostawimy na lodówce powinno ci wystarczyć .- powiedziała mama


-  a i pamiętaj ufamy ci - cokolwiek to miało znaczyć

-  ok w porządku 

Jest już późno idź do siebie jutro piątek szkoła musisz się wyspać - powiedziała jak zawsze opiekuńcza mama



-  już idę , a i o której jedziecie ?- zapytałam

-  jutro jak wstaniesz już nas nie będzie więc nastaw sobie budzik
-  ok rozumie pa.


Oni zawsze to robią, zawsze jeżdżą beze mnie, maja mnie gdzieś. Nie żeby coś ale bardzo kocham swoją ciotkę, i zależy mi na jej zdrowiu chciała bym też być przy niej, mam tylko nadzieję że wyzdrowieje.



 Udałam się do pokoju z dość posępną miną, szybko wzięłam gorący prysznic przebrałam się w piżamę i poszłam do łóżka nie chcąc myśleć o niczym, usnęłam bardzo szybko.



Dzień imprezy


Była  godzina 16, imprezą u Justina zaczyna się o 20, więc mam jeszcze trochę czasu, napisałam do Kelsey krótkiego smsa, że ma czekać na mnie pod moim domem tak o 19:50 , do domu tego palanta nie było zbyt daleko.



W szkole wszyscy byli tak podekscytowani tą imprezą że nie obchodziło ich nic, traktowali to jak jakieś święto.


"" Jeśli nie będzie cię na tej imprezie znaczy że jesteś frajerem lub paskudą"".


Takie teksty wypisywali chłopaki na portalach.


- Co za palanty - pomyślałam


Weszłam do pokoju, czytając wcześniej kartę od  mamy że pojechali i zostawili mi pieniądze.

Nie miałam głowy się teraz tym zamartwiać, więc wzięłam się za prasowanie mojej dość wygniecionej sukienki. 
Gdy ja wyprasowałam powiesiłam ją sobie na wieszak, przyszykowałam jeszcze drobne dodatki takie jak biżuterię, torebkę i szpilki, wszystko idealnie miałam dobrane.


Gdy wszystko miałam gotowe przypomniałam sobie o moim kochanym przyjacielu Marku

Tak, tak Mark muszę do niego zadzwonić, tęsknię za nim, tak długo z nim nie rozmawiałam.

Wzięłam telefon do ręki wyszukałam go w kontaktach i czekałam na połączenie, na ekranie pojawiła się jego twarz, na samo przypomnienie sobie tej sytuacji kiedy zrobiłam to zdjęcie, serce mi się ścisnęło z tęsknoty, zdjęcie zostało zrobione nie cały tydzień przed moim wyjazdem z Berlina.



-  no hej słoneczko już myslałem że o mnie zapomniałaś - powedział na jedym wdechu

-  też cię miło słyszeć- żartowałam sobie, przez jego komplementy sałam sie cała czerwona 
-  a tak po za tym dzwonie bo tęsknię za toba, za wami - powiedziałam
-  tak wiem my za tobą też, bez ciebie tonie to samo, a mów co masz dziś w planach piątek jest to pewnie gdzieś sie wybierasz, bo ja własnie wracam z imprezy - powiedział 
-  hymm, z imprezy ? bardzo ciekawe - udałam złość
-  oooo ja o czymś nie wiem. mów jak ona ma na imię - krzyczałam do słuchawki z udawaną zazdrością

Słyszałam w słuchawce że chłopak zanosił się śmiechem


-  ty jesteś najważniejsza kochanie, jak wiesz to u nas jest 4 nad ranem- powiedział 



O kuźwa całkiem zapomniałam


-  wybacz, ja całkiem zapomniałam, a co do moich planów to własnie się szykuję bo idę na imprezę z znajomymi, i zgadnij do kogo? , do Justina tego o którym ci opowiadałam


-  uhhh do niego? - mogłam wyczuć że nie jest zadowolony i pewnie zacisnął z złości dłoń

Doskonale wiedział przez co przeszłam, mogła bym się w tym momencie założyć że był bardzo zdziwiony tym że idę na imprezę do Justina, po tym wszystkim, lecz mi tego nie powiedział.



-  ciesze się baw się dobrze, pamiętaj jak tylko ci coś on lub ci jego koleżkowie zrobią lub powiedzą zaraz masz mi donieść i jestem tam w 5 minut - powiedział z powagą



Gdybyś tylko wiedział o tej małej pogawędce mojej i Justina, ale na szczęście się nie wygadałam.



-  Anna obiecaj mi tylko że, jak się coś stanie coś ci zrobią lub powiedzą, masz mi o tym powiedzieć, i mnie nie okłamywać, pamiętasz co sobie obiecaliśmy ?- zapytał


Doskonale to pamiętałam


-   wiem wiem, dziękuję, i obiecuję ci o wszystkim mówić

- no z wyjątkiem tego małego szczegółu - mówiła do mnie moja podświadomość


-  nie masz za co dziękować słoneczko



-  rozmawialiśmy tak jeszcze przez jakiś czas, po czym Mark powiedział :

-  wiesz kochanie muszę kończyć jestem zmęczony do zobaczenia wkrótce - powiedział,  nawet  nie dał mi dokończyć, po czym się rozłączył

-  co on miał na myśli mówiąc do zobaczenia wkrótce? 


No nic nie ważne 



Z tą myślą udałam się do łazienki żeby wziąć prysznic, bo jak by nie było na zegarku była już godzina 18, nawet nie wiem kiedy to zleciało, a do imprezy coraz mniej czasu.




____________________________________________________________________________

Witam was wszystkich to już 4 rozdział mam nadzieję że się podoba.
Proszę zostaw po sobie komentarz, lub wypełnij ankietę


Jak myślicie co się stanie na tej imprezie ?

6 komentarzy:

Anonimowy pisze...

świetny!

Anonimowy pisze...

zajebisty 1 czekam na kolejny ;*

Anonimowy pisze...

zajebisty 1 czekam na kolejny ;*

Anonimowy pisze...

Genialne . Prosze dodaj szybko nn .

Anonimowy pisze...

Zajebiaste opowiadanie kurwa kocham to hsjshdhifjeienfifjsji jprl dodaj proszę:* nie przejmuj sie że mało osób czyta to dopiero początek ale dodaj rozdział dla tych którzy to czytaja :) Prooszze :* kocham to masz super pomysły na tego bloga

Unknown pisze...

nie mam pojęcia co się stanie :o zapraszam do mnie http://intimacy-opowiadanie.blogspot.com/ :)